23 sierpnia 2013

...........i NIKT NIE ZABIERZE NAM..............NAS:)

       
 Rano prasówka a raczej netówka i pod wpływem pięknego posta na Bubusiowym blogu, wróciły wspomnienia. 
   Pierwsza ciąża przyszła nagle,wszystko było takie proste i naturalne, kiedy lekarz ją potwierdził pamiętam choć minęło 8 lat czułam się jakbym unosiła się nad chodnikiem.W 6 miesiącu Tatuś wybrał imię i tak rosła nasza kropeczka. Od 3 tygodnia gdy zobaczyłam małą kropkę do momentu gdy ja chwyciłam w ramiona,  rosła bezpiecznie i bardzo ruchliwie w brzuchu mamy.
   Gdy zdecydowaliśmy się na następne dziecię nic już nie było takie proste, czemu to tyle trwa? przecież nic nam nie jest. kiedy zobaczyłam 2 kreski szalałam  ale cały czas czułam w sercu ze jest coś nie tak, czul to tez tatuś. Starsza baba obsesyjnie chciała rodzeństwo, czekaliśmy .
   Pamiętam ,że jak zaczęłam tracić ciąże  bałam się ruszyć z kanapy jakby to miało coś zatrzymać, jakby coś dało moje kurczowe trzymanie się za brzuch,,,,,,,,,,,,,,,smutne i bolesne, puste jajo płodowe dziecka nie było, trzymałam się do czasu aż nie zobaczyłam oczu starszej córy, bolało wszystkich.     
    Potem znów czekanie i testy, denerwował spokój tatusia, kochany on zawsze swoim stoickim spokojem łagodzi moja wybuchowość, czas.....................i nic i nic i łzy gdy dowiadywałam się o ciążach z otoczenia , nie z zawiści tylko z żalu  i myśli " dziś miało by 5 lat" , a potem" zaraz zaraz tam nic nie było.."...............do tej pory pamiętam ze gdy sąsiadka przyszła powiedzieć ze jest w ciąży ledwo przełykałam tą gorycz, płakałam potem  , a tatuś gładził i pocieszał przyjdzie czas.
      Powoli wszyscy się przyzwyczailiśmy że nic z tego,Starsza nie marudziła o rodzeństwo, babcia przestał pytać,,,,,,,,,,,,,ja ochłonęłam. Chyba pierwszy raz od dawna nie zapisywałam co i kiedy aż tu nagle zasłabłam w pracy, pewnie zmęczenie, długo pracuje i dyplom niedługo i dużo śpiewania i organizm się buntuje, test zrobiłam od tak i wsadziłam do kartonika no bo to któryś tam i pewnie jedno-kreskowy, ukrytkiem widzę dwie krechy , siedzę i patrze na ten test , ręce mi się trzęsą , cala się trzęsę, no wariatka no:), szybko lekarz , jest , jest mały cud,,,,,,,,,,,,,,potem jeszcze czekanie, strach , mijające tygodnie, pierwszy, drugi miesiąc i strach  który ma każda kobieta która straciła ciąże, bo przy porodzie się dowiedziałam, że to też poronienie co nieco rozdrapało rany,,,,,,,,
     A teraz mamy dwa cuda ,
nasze światy choć człowiek jest zmęczony , pyskowaniem , szarpaniem o wszystko i szkoleniem młodej która ma wszystko na nie, choć widzi w nocy na jedno oko jak tatuś, kochany mój, czeka na siedząco by przejąc mała od cyca i ułożyć bo zgredek budzi się co 2 godziny, nasze życie , nasza radość , nasza duma , My..........................
    DZIĘKUJE ci Bubkowa mamo ,że przypomniałaś mi to jaką jestem szczęsciarą. A najbardziej dziękuje tobie Babeczkowy tatusiu
że to ze dałeś tak wiele, dałeś wszystko  i że jesteś podporą choć czasem robisz to z męską logiką nie zrozumiałą dla żadnej kobitki.

3 komentarze: