28 maja 2014

"KAŻDY MA JAKIEGOŚ BZIKA, KAŻDY JAKIEŚ HOBBY MA..."

 
 Kiedy byłam mała planowałam być nauczycielką.Ubierałam wiszące kolczyki, miałam zeszyt- dziennik i wstawiałam dwóje jak kogoś nie lubiłam:)).No i zostałam nauczycielka....tak jakby:)
Miałam swoje zainteresowania, uwielbiałam śpiewać,rysować,oglądać filmy.Godzinami oglądałam katalogi z modą,i rysowałam ( ku rozpaczy mamy) księżniczki z wielkimi głowami.Pisałam opowiadania, wiersze i tworzyłam gazety:)
   Kiedy pasją młodszej babeczki jest dłubanie gdzie się da, najbardziej w doniczkach, rozwalanie zabawek, wyrywanie kartek z książeczek, otwieranie szuflad,skakanie po kanapie, zjadanie kamyków:) i jedzenie słodyczy,u starszej babki bardzo widać już w jakim kierunku rozwijają się jej pasje....
ZUCHY- nigdy jeszcze nie widziałam tak zorganizowanej organizacji.Wycieczki , obozy , ogniska , warsztaty, pikniki.Wszystko w bardzo przystępnej cenie dla rodzica z wieloma atrakcjami.Babeczka uczy się tam samodzielności, obowiązków, dotrzymywania słowa.Organizacji czasu wolnego,  nauka wierszyków, wyliczanek, gier i innych super rzeczy które w dobie komputerów, telewizorów, telefonów gdzieś uciekają.
TAŃCE
-to ciężkie zajęcia. Czasem jak patrze na jej układ boli mnie od samego spoglądania.Jedno jest pewne, choć bywały chwile zwątpienia i mój upór, że musi dociągnąć treningi do końca roku. Córa pokochała taniec, nauczyła się ,że nie wszystko jest od razu bez wysiłku.Duma rodziców na występie bezcenna.
ŚPIEW
-Tu babka przejawia duże zdolności ale ja nauczona własnym doświadczeniem daje jej czas. Śpiewa od tego roku solo.Solidnie przygotowuje się do występów.Widać, że ja to cieszy i o dziwo nie ma nawet tremy.Ja zawsze mam:)
Starsza baba ma jeszcze wiele czasu na określanie swoich pasji,a my staramy się aby nie miała nadmiaru obowiązków,aby miała czas poskakać, pobawić się, poczytać.Ja często spotykam w swojej pracy dzieci, które opowiadają o tym jak maja zorganizowany tydzień.Od poniedziałku do soboty czas wypchany  angielskim, niemieckim , hiszpańskim , basenem, karate, tańcami,korkami, piłką nożną itp...Staramy się też uczyć, że człowiek musi mieć pasje , że siedzenie przed tv nie jest jedyna ciekawa rzeczą jaka można robić.
Jak jest u Was?Szczególnie u rodziców starszaków...........co lubią wasze pociechy?




22 maja 2014

CZYM SKORUPKA ZA MŁODU...............



Wczoraj złapałam się za głowę...siadłam i kapitulacja.........
Jak tu wychować prawie nastolatkę, kiedy oporna...........
Mam sporo rodzeństwa, ciężko było aby każdy wyjechał na kolonie, miał 10 par butów i wszystkiego po czubek nosa. Potrafiłam się cieszyć z butów raz w sezonie, lizaka czy czekolady na zajączka którą się potem  celebrowało.
Do dziś pamiętam ślady zajączka wycięte z papieru i talerzyk łakoci czy pierwsze skórzane buty z przepiękna klamrą.
Staramy się wychowywać dzieci aby nie wyrosły na egoistów.Starsza ma obowiązki . Wynosi śmieci , czasem skoczy do sklepu, pobawi się z siostra , a raz w tygodniu ogarnia swój pokój.Powtarzamy ze jej obowiązkiem i pracą jest szkoła.Chodzi na tańce które wymagają dyscypliny i na Zuchy gdzie jak nie trudno się domyśleć to ścisłe reguły.Ale trafił się oporny egzemplarz:)
Ostatnio w sklepie dostała 3 pary butów, godzinę wybierała sznurówki, bransoletkę od taty i gofra i co naburmuszona bo chce jeszcze .....cała lista.
Człowiek zastanawia się  gdzie popełnia błąd. Gadasz, opowiadasz, tłumaczysz i co....czekasz az może kiedyś zrozumie.

Wczoraj długo o tym myślałam i doszłam do wniosku,że to naprawdę takie czasy. gdzie wszystko jest, gdzie dzieci od małego uczy się by mieć swoje zdanie, gdzie dzieci są śmielsze i szybciej tworzą swoje poglądy.I choć byś stanęła na głowie , pyskówki , fochy i bunty Będą!!!!
Na razie dużo cierpliwości mi życzcie.Raz tak...a raz do rany przyłóż, aniołek:)
Jak Wy sobie radzicie z buntami , fochami i pyskówkami?
Stosujecie kary czy odpuszczacie?

9 maja 2014

MATKA....CO TO ZA ROBOT?

   Czy zastanawiałyście się kiedyś, co to znaczy być matką?
Nie chodzi o termin zaczerpnięty z encyklopedii a tak naprawdę o nasze odczucia.
Począwszy już od poczęcia aż do narodzin, dzieje się tyle spraw,że  kobieta musi być bardzo silna aby to ogarnąć.
 Trzecia ciąża bardzo dużo mnie uczy. Uczy,że możną przetrwać wszystko i zebrać siły bo tak bardzo się myśli o dzieciach,że siły się kumulują.Uczy,że mały człowiek rozumie. Niezależnie czy młodsza czy trochę starsze dziecko rozumie rzeczywistość po swojemu a twoja rola jest to wszystko uporządkować, co jest cholernie trudne.Ucz, że w dniu kiedy stajesz się rodzicem swój własny egoizm wkładasz głęboko w kieszeń i od tej pory pierwszeństwo maja dzieci.Każda  nas nie raz idąc do sklepu po coś dla siebie, wraca choć by z czymś drobnym dla dziecka bo zawędrowała na dział dziecięcy:).
Każda z nas gdy dziecku dzieje się coś złego włącza swój"lwi tupet" i walczy.A gdy trzeba to zdejmie szpilki , zmyje szminkę i w piżamie zostanie w domu.Nie traktuje tego jako przymus, katusze a jako specjalna misje.
   Gdy dostałam w ręce pierwszą babę moja pierwsza myśl była taka, że to bardzo trudne być odpowiedzialnym z tak małą i krucha osobę.Czas leci mała osoba staje się temperamentną panienką i teraz dopiero widzę, że ta odpowiedzialność wzrasta.To już nie tylko strach by  nie spadła by się nie uderzyła by czegoś nie zjadła co nie trzeba.A strach by wyrosła na dobrego człowieka aby rozumiała cały świat choć dziś ciężko wszystko ogarnąć. By umiała znosić trudy, płakać i śmiać się, by kochała i była kochana.Chciała bym aby kiedyś moje córki, jak będą matkami. Tak jak ja siadły w fotelu, może zmęczone ale szczęśliwe.Aby miały taki ład w sobie wiedząc, że trudy szybko mijają a sukcesy po nich lepiej smakują.
Bywamy zmęczone, marudzimy, złościmy się...to nasze słabości.ONE TEŻ UCZĄ.
Nie jesteśmy przecież robotami.
Spotkałam się z ogromnym zdziwieniem , dziwnymi pytaniami jak powiedziałam ze zdecydowaliśmy się na 3 dziecko.
Nie jesteśmy idiotami.  Wiemy,że będzie ciężko. Wiemy ,że czekają nas nieprzespane noce, strach ...
Ale matka, nie w garach, brudach it,p a szczęśliwa kobieta która tez czasem ucieknie do pokoju z książka albo powie "sio" bo chce wypić kawę, to dopiero misja.
Wyruszam na nią już 9 lat... i ciągle wydaje mi się,że wszystkiego nie spakowałam.

6 maja 2014

PIERWSZY TRYMESTR

  Tak, tak nie było nas sporo czasu, ale mój organizm miał poważnego lenia i tak zmęczona nie byłam jeszcze nigdy.
Za nami pierwszy trymestr ciąży.Nic takiego, w sumie to już trzecia ciąża a jednak  dostała mama babeczkowa w cirki jak nigdy.
W 6 tygodniu wizyta w szpitalu bo plamienie i krwawiaczek. Nastawienie, że już nic z tego.Wszystkie koleżanki z sali zaciskały kciuki jak szłam na usg sprawdzić czy serce bije.I biło a w tym małym ziarenku wielka wola walki. Choć plamień było jeszcze kilka a pierwsze 10 tygodni tatuś babeczek miał niezły zapie..... JUŻ wiedzieliśmy,że będzie dobrze.
W takich kryzysowych sytuacjach widać dokładnie z jakim się jest człowiekiem a mój własny, prywatny "egzemplarz" okazał się super wsparciem i pomocą.
Co do dolegliwości pierwszego trymestru miałam chyba wszystkie:
Plamienia
bóle brzucha
mdłości
wymioty
bóle głowy
uczucie zimna
ciągłe zmęczenie
wypadanie włosów
znaczne pogorszenie stanu cery
brak siły
senność
bóle pleców
nerwowość
płaczliwość
ciągła potrzeba siusiu
uczucie biegunki
wyczulenie na zapachy( koszmarne)
Wiele z tych objawów mam do tej pory i choć funkcjonuje już lepiej to nadal sił mam bardzo mało a zapachy wyczuwam niczym bohater "Pachnidła"

A życie płynie dalej.
Baby rosną. Starsza żyję już wakacjami i zuchowym biwakiem
Młodsza nabiera zmysłów i wchodzi już na tapczan , ucieka w inna stronę niż trzeba.  I te psotne łapki.


A czy są wśród nas inne ciążowe brzuszki?