W czwartek u nas wirusówka.
Co tu robić? Mała baba paskudziła w każdego pampersa, a ja z przerażeniem
patrzyłam na pieluchę i nie wiedziałam co działać? Lekarz na urlopie, leków na
wirusówkę brak - help!!! Udało mi się ogarnąć temat. Skonsultowałam z lekarzem,
podałam leki, dietka (kasza, cycuś i pod wieczór sama marchewka-bo zagęszcza) i
już dziś jest bajka. Zabawne jest to, w tym całym nieszczęściu, że mała baba,
zadowolona, roześmiana, rozgadana i nic nie wskazuje, że jej coś dolega.
Dziś poczytałam
trochę na temat diety maluszka, co kiedy i jak? Kasza taka a taka, mleko takie
a takie itp. Myślę sobie, że cos jest w tym ze przy kolejnym dziecku już się
tak nie wymyśla (paskudnie być kolejnym dzieckiem nikt tak nie skacze nad tobą).
Gdy młodsza
baba miała 4 miesiące zaczęliśmy podawać jabłuszko. Był problem z kupkami i rzeczywiście
pomogło. Potem stopniowo podawałam obiadki, bez segregacji produktów. Są rożne
szkoły ja nie segregowałam jedzonka. Stopniowo zaczęłam też zwiększać ilość deserków.
Sugerując się wiekiem podanym na słoikach. Na wakacjach na wsi zaczęłam sama robić
obiad z ekologicznych warzywek. Podawać starte jabłuszko i kasze mleczno-ryżową
(dodaj wodę). Mała pije wodę i herbatki Hip i to jak już pisałam kiedyś nie używa
butelki, wiec z niekapka.
Kaszę je z miseczki, nie ma mowy o butli.
Kaszę je z miseczki, nie ma mowy o butli.
Mama wie
najlepiej. Jak jedna czytelniczka napisała: ”jeśli kupka jest w porządku,
maluch jest radosny i skory do zabawy. To nic złego się nie dzieje”. W końcu
kto jest najlepszym specjalistą od swego dziecka jak nie rodzic. Jak wy
karmicie wasze pocieszki? Co lubią najbardziej?, czy mają już swoje smakołyki?
Starsza baba
jest już bardziej wybredna, nie lubi mięsa (chyba że płaski kotlecik), ryby
(chyba że paluszki rybne), kanapek (chyba że z serem i kiełkami), nie lubi
śliwek i bananów, sosów itp. Za to uwielbia słodycze, aż trzęsawki dostaje jak
widzi, napoje kolorowe, lody, ostre przyprawy , ketchup, frytki, pizze i
jogurty z groszkami. Dobrze, że tatuś babińca wszystko je i nie wybrzydza bo
można by było zwariować.
*Pamiętaj, że
7 miesięczne dziecko ma żołądek wielkości swojej zaciśniętej piąstki, wiec
jeśli zje kasze i zapije soczkiem to zwyczajnie nie ma już miejsca
*Dziecko ma
prawo czegoś nie Lubic tak jak i ty bo przecież ty też wszystkiego nie zjesz,
mama babek nie lubi wątróbki - a fuuuuuuuu (to bardzo trudna zasada do
zaakceptowania co?)
*Nie dawaj
dziecku picia do obiadu niech popija obiad po zjedzeniu jeśli na pusty brzuszek
dziecko napije się napoju to czuje się syte i nic nie zje(sprawdzone)
* kolorowe
talerze , myszki z rzodkiewki, grzybki z pomidorka SA fantastyczne ale nasza
frustracja gdy spędzimy pół dnia nad tym grzybkiem jest większa jeśli maluch
nadal kreci głową na nie
A ciocia by zjadła te dwie słodkie babeczki blondyneczki:-)
OdpowiedzUsuńjakie blondyneczki?toć mniejsza to istna czekoladowa babaka
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńktoś się rozmyślił?
UsuńOjj ja też wątróbki nie lubię...moja zmora! :) A co ja tam widze na przedostatnim zdjeciu? Sliwki?
OdpowiedzUsuńbycmamainiezwariowac :)
Tak , to jest tarta ze śliweczkami
OdpowiedzUsuńSame łakocie :) mniam mniam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy, NELUSIOVO :)