11 września 2013

Matka TEŻ CZŁOWIEK

    Tak sobie myślałam w kontekście tego ostatniego posta, o fotkach, co to w zasadzie znaczy dobra matka?
Czy dobra matka to taka, która od rana do nocy chodzi w piżamie, bo ma dzieci, i tak się na nich skupia, że siebie nie ogarnia? Wstaje rano i od samego rana, zupki,obiadki, pieluszki, prasowanie, spacerki , a w czasie gdy maluch śpi to sprzątanie i gotowanie dwu dniowych obiadków z deserkiem?
Czy dobra matka to taka, zgodnie z wzorem książek lat 50-tych, która zadba o dzieci i dom, a 10 min przed przyjściem męża, który niczym pan i władca musi mieć po przyjściu z pracy ciepły obiad, kapciuszki, gazetkę , dzieci są czyste i ciche  a żona ustrojona i uśmiechnięta i nie zadręcza męża pytaniami i marudzeniem.
Czy też dobra matka, to szczęśliwa, zrealizowana kobieta, która bardzo kocha swoją rodzinę ale i kocha siebie?
Chyba najbardziej zbliżona jestem do modelu Nr 3. Oczywiście lubię porządek (i to bardzo), uwielbiam gotować i chętnie skorzystałam z urlopu rodzicielskiego, ale myślę że nie zrezygnowałam z swoich pasji. Podmaluje oko, podkręcę włosy, pośpiewam, obejrzę film i pośpię w wolnej chwili kosztem nie umytej podłogi J.
 Kiedy urodziła się młodsza babka wszystko było jak w zegarku, posprzątane, ugotowane, mała piękna, czysta, a ja na ostatnim miejscu i nie ukrywam, że po dłuższym czasie spędzonym w domu zaczynałam czuć dyskomfort.
Teraz skupiam się tez na sobie, jak chce pospać to śpię jak śpi mała zamiast latać ze ścierą. Jak nie mam ochoty gotować to kupuje gotowca. Jak nie wyrobię się z zupką dla malej to daje słoiczek Dlaczego? Bo tylko szczęśliwa i zrealizowana mamusia to szczęśliwe dziecko.
Dzieci to barometr, wyczuwają wszystko. Doskonale wiedzą jakie są nasze nastroje i nawet co odkryłam przy starszej babeczce wyczuwają nasze zmęczenie. Ogromnym wsparciem do takiej postawy jest też postawa  beczkowego taty. Znam takich mężów, dla których obiad musi być o odpowiedniej temperaturze bo sami wody nie ugotują. Przy dzieciach nie pomogą, pieluszki nie zmienią a nawet nie nakarmią kaszką - bo nie potrafią (niezła wymówka). U nas prosta sprawa, nie chcesz gotować nie gotuj a dzieci i dom są wspólne i każdy ma prawo do swojego hobby. Czy jestem egoistką? W moim odczuciu  "dorosłaś"  różni się tym od „dzieciństwa”, że jest coś takiego jak obowiązkowość i wiele rzeczy w domu trzeba zdziałać prędzej czy później bo mama już nie przyjdzieJ.

Z wiekiem jednak się zmieniam. Odpoczynek to nie wyjście z domu z dala od wszystkich ale np. obecność całej naszej 4-rki razem.
Coraz mniejszą mam potrzebę wyjścia z domu, może dlatego, że z babami mogę już wszystko! Jak jest u Was? Czy macie podobne odczucia?
a to nasza młodsza babka na tronie:)

10 komentarzy:

  1. szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko, nic dodać nic ująć :)


    OdpowiedzUsuń
  2. no dokładnie , np szczęśliwie nadal w piżamie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dobrze ze nie mam dzieci:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu to wspaniała przygoda pod warunkiem że się do niej dojrzeje

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za komentarz, ta przygoda, która się zaczela otwiera najpiekniejszy rozdzial w moim zyciu!:) Pięknie wyglądasz:)
    Pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny post! Mam nadzieję, że jak "dorosnę" to sobie go przypomnę w chwilach słabości ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takich chwili jest wiele, problemów, i szukania rozwiązań, jak np dziś leje a trzeba iść w kilka miejsc ale cóż więcej jest dobrych.

      Usuń
  7. A mnie zawsze zachwyca jak Ty ślicznie wyglądasz przy dwójce Twoich przesłodkich babeczek i takim porządku w domu! Makijaż jest, włosy zrobione, paznokcie pomalowane, ubrana ładnie! Nic tylko brać przykład :)

    OdpowiedzUsuń